KTM wrzucił własnie do sieci bardzo krótki, ale cholernie treściwi materiał z Tadkiem Błażusiakiem w roli głównej. O co kaman? A mianowicie o dynamiczny obrót motocykla w trudnym terenie! Jak tego dokonać? Taddy tłumaczy!
Obecnie wzrok świata Extreme Enduro jest zwrócony na Rumunię, gdzie rozgrywa się właśnie batalia w King of the Hill. Event cieszy się z roku na rok coraz większym zainteresowaniem, także Polaków! Na starcie tegorocznego wyścigu miał stanąć m.in. Oskar Kaczmarczyk, ale niestety wyeliminowała go kontuzja… wielka szkoda. W każdym razie w środowisku o King of the Hill mówi się coraz więcej i coraz więcej osób rozważa podjęcie rękawicy rzuconej przez organizatorów KOTH. Jeśli czytasz teraz ten wpis, to raczej nie jesteś obecnie na trasie tego wyścigu w Rumunii. Jeśli jednak rozważasz start w przyszłym roku, to dobrze trafiłeś, bo chciałbym dzisiaj poświęcić kilka słów przygotowaniu do tego eventu, a dokładniej mówiąc ekwipunkowi Survival.
Czytaj dalej „Bez tego nie ruszysz, czyli wyposażenie obowiązkowe na KOTH”
Jeśli jeździsz w Hard Enduro, to wiesz, że widok belki blokującej przejazd, jest w tym sporcie chlebem powszednim. Wiesz też, że belka na drodze nie jest powodem do rozglądania się za nową traską, a wręcz pożądanym elementem, na którym możesz przetestować siebie i swoje off-roadowe umiejętności! Nie każdy jednak wie, że sposobów na pokonanie takiej przeszkody jest co najmniej kilka. I tak oto możemy ją sforsować na spokojnie, ale także niczym Taddy Błażusiak idąc na nią na pełnej… mocy! Film instruktażowy.
Chyba każdy rider Enduro łapie zaciesz na facjacie, kiedy tylko zobaczy strumyk, potok, czy też rzekę, z którą trzeba się będzie zmierzyć. Nie chcę poddawać tego faktu jakiejś szczegółowej analizie, dlaczego tak bardzo większość z nas to kręci, ale jedno jest pewne – woda (w różnym wydaniu) stanowi nieodłączny element niemalże każdej wyprawy. Jest też chlebem powszednim podczas wszystkich zawodów z serii Hard Enduro, jednak jak się równie często okazuje, jej nadmiar jest dla ridera – a w szczególności dla jego maszyny – jak wyrok. Chyba wszyscy pamiętają obrazki z Romaniacsa bodajże 2014, kiedy to Jonny Walker w jednym z potoków utopił swojego KTM (później go odratował!), czy też Hell’s Gate 2015, podczas którego Jarvis nie złapał gruntu pod stopami w efekcie czego jego TE 300 dała nura albo obrazki z Hare Scramble 2013, gdzie intensywne opady śniegu i deszczu zamieniły miejsce startu w park wody. Ja sam ostatnio także o mały włos nie utopiłem Katie M. w jednej z rzek i wtedy zdałem sobie sprawę, że koniecznie muszę poruszyć ten temat w kolejnym wpisie na blogu. Zatem do dzieła! Co robić po utopieniu fury?
