Nie ukrywam, że jadąc do Pragi na 5 rundę sezonu Mistrzostw Świata FIM SuperEnduro po głowie krzątał mi się już przyszły tytuł wpisu na blogu, czy też artykułu do X-Cross, a brzmiał on mniej więcej tak: Błażusiak powrócił do gry. Kaczmarczyk wyoutowany. Były ku temu zresztą powody. Czołowy Junior polskiej sceny SuperEnduro na dwa dni przed Pragą skasował się na tyle poważnie, że doznał wstrząśnienia mózgu. Na dwa dni przed! Rokowania nie były najlepsze, podobnie jak samopoczucie Oskara. Wszystko miało rozstrzygnąć się na miejscu…
Sobota rano
Nadszedł dzień zawodów. Samopoczucie Kaczmarczyka niby lepsze. Nastroje pogodnieją. Odbiór maszyny zaliczony i w sumie ładny kawałek czasu do zagospodarowania. Skoro była okazja, to czemu by nie spożytkować jej na dokładne przeanalizowanie toru? A ten był naprawdę spoko, co potwierdził sam Oskar. Przygotowana w Pradze trasa zwiastowała szybką rywalizację, której pikanterii miały dodać dwa duże skoki. Porządne sponiewieranie riderów powierzono natomiast sekcji po wallridzie (właśnie, był wallride!), którą tworzył pokaźny odcinek skał zakończony stromą piramidką z belek. Jej ulokowanie od razu zdradzało, że będzie tam wesoło. Poza tym był piach, matrix, drewno opałowe.
Trening dowolny
Napięcie związane ze startem Oskara w 5 eliminacji Mistrzostw Świata rosło z każdą minutą. Decyzję o podjęciu rękawicy w dalszej rywalizacji wyznaczono na przerwę po treningu dowolnym, w którym Oskar wziął udział. Kaczmarczyk wskoczył na tor i gdy wydawało się, że chyba ma pozytywny feeling, po dużym zeskoku się zatrzymał i zaczął kręcić głową… Nie był to dobry znak. Komentarz ridera po treningu tylko to potwierdził. Głowa dawała o sobie znać bardzo intensywnie. Szanse na start zmalały i zapadła wstępna decyzja o wycofaniu się z rywalizacji.
Nowotarżanie to twardzi goście!
No ale nie do końca zapadła… Oskar podjął decyzję, że określi się po kwalifikacjach, w których zamierzał jednak wystartować. Jak się później okazało, to było to! Po ich odbyciu samopoczucie Oskara zdecydowanie się poprawiło (chociaż głowa wciąż bolała), na co na pewno wpływ miał sam tor, który Kaczmarczykowi mocno przypadł do gustu. Klamka zapadła – startujemy!
Wyścigi finałowe
Biorąc pod uwagę fakt, że Oskar jeszcze dwa dni temu leżał w szpitalu, nikt nie oczekiwał od niego zbyt wiele. No, może poza samym Oskarem, który idąc za Pudzianowskim: Tanio skóry sprzedać nie zamierzał! Wyścig pierwszy Oskar ukończył z siódmym czasem. Jego odczucia po wyścigu były pozytywne i cóż – pozostało tylko przygotować się na kolejne starcie! A to, chociaż też zakończyło się siódmym wynikiem, to rozpoczęło się doskonale! Oskar zaliczył fantastyczny start i po wyjściu z pierwszego winkla był drugi. Niestety na cholernych skałach zakleszczył się między kamieniami. Wyrwanie się z tego położenia w sytuacji, kiedy za sobą ma się kilkunastu chłopów lecących pełnym piecem, jak mogę podejrzewać nie należy do najprzyjemniejszych na świecie. W końcu Oskar się wykaraskał, ale spadł prawie na szary koniec przez co musiał gonić czubę. I tak oto dojechał 7.
O najmocniejsze bicie serducha przyprawił mnie chyba trzeci bieg z udziałem Kaczmarczyka. Oskar szedł w nim jak pocisk – totalnie tak, jakby zapomniał w ogóle o tym, co miało miejsce w czwartek (szpital). Konsekwentna i pewna jazda sprawiała, że Oskar piął się w górę tabeli z każdym kolejnym okrążeniem. W końcu było już na tyle gorąco, że naszym rodakiem zainteresował się sam komentator. Oskar obstawił trzecie miejsce w wyścigu! To było coś. Wydawało się, że wszystko pójdzie już gładko. Przed Oskarem tylko dwóch zawodników, każdy jedzie swoim śladem – komfortowa sytuacja.
No ale z „pomocą” przyszła tu wspomniana wcześniej piramidka z belek. Rider jadący przed Oskarem nie zdołał jej przejechać i spadł centralnie na jadącego Oskara, wybijając go tym samym z rytmu. Położenie w jakim znaleźli się obaj zawodnicy było fatalne. Podjechanie tej piramidy bez rozpędu było mega trudne. I tak mijały sekundy… Oskar walczył o wydostanie się, a w tym czasie spadał w dół tabeli. I spadł w końcu na 9 miejsce, po to, by finalnie zakończyć walkę na miejscu 8. Szkoda, mogło być lepiej… ale i tak było doskonale, biorąc pod uwagę nastawienie z jakim jechaliśmy do Pragi!!! Wynik 7-7-8 dał numerowi #6 siódme miejsce w klasyfikacji zawodów i pozwolił na awans w generalce (10 pozycja).
Co o tym wszystkim sam Oskar?
Mój występ w Pradze od samego początku stał pod znakiem zapytania. Na dwa dni przed Grand Prix zaliczyłem dość poważny upadek, który skończył się wstrząśnieniem mózgu i wizytą w szpitalu. Podjęliśmy jednak decyzję, że jedziemy do Czech i że wszystko okaże się miejscu po pierwszym treningu. Tor jednak mi tak spasował, że nie mogłem sobie odpuścić tych zawodów. To była dobra decyzja, bo zawody zakończyłem na 7 miejscu. Trasa była bardzo wymagająca i wielu zawodników doznało kontuzji. Nie poddałem się i jestem bardzo zadowolony z występu – powiedział po zawodach Oskar Kaczmarczyk.
Co poza tym?
Poza tym w Pradze działo się cholernie wiele! Jonny Walker skasował się podczas kwalifikacji, uszkadzając stopę (w biegach finałowych wystartował, ale widać było, że to już nie ten Jonny), Taddy Błażusiak w pierwszym biegu, gdy był na prowadzeniu został spektakularnie zgarnięty przez Linussona, co potężnie wkurzyło naszego rodaka, a także zepchnęło go mocno w dół tabeli, a Cody Webb huknął tak mocno w trzecim biegu, że go nie ukończył. To tak w skrócie.
Zwycięstwa podzielili między siebie Taylor Robert, Colton Haaker i Taddy Błażusiak. Finalnie najwięcej oczek zgarnął Amerykanin Haaker (Husqvarna) i to on stanął w Pradze na szczycie pudła. Robert był drugi (tak nawiasem, w kwietniowym X-Cross spodziewajcie się z nim wywiadu 😉 ), a Taddy trzeci. Fajnie było go widzieć znów na pudle, po dwóch rundach kompletnej nieobecności, spowodowanej kontuzją kciuka, który oberwał na jednym z treningów.
Co dalej?
Powiem tak – będzie się kurde działo! W Madrycie, czyli podczas finałowego starcia sezonu 2016 (już w tę sobotę) może wydarzyć się wszystko. Wydarzenia z Pragi mocno wpłynęły na sytuację w tabeli generalnej. Jonny Walker, który pewnie jechał po swój pierwszy tytuł Mistrza Świata wciąż jest liderem generalki, ale z zaledwie jednym punktem przewagi nad… Haakerem! Teraz pojawia się pytanie, w jakiej kondycji będzie Walker za dwa dni? Co właściwie jest z jego nogą? A co z gościem, który wydawał się głównym pretendentem do tytułu Mistrza 2016 – Panem Webbem? Cody, który wydaje się, że nigdy nie traci uśmiechu z twarzy, przez fakt nieukończenia trzeciego biegu w Pradze, spadł na trzecie miejsce generalki (6 punktów straty do Haakera, 7 do Walkera). Jak można się domyślać – w Madrycie będzie cholernie gorąco!
A co z klasą Junior?
W klasie Junior może i dużo się działo, ale raczej w rankingu od drugiej pozycji do ostatniej. Królem klasy okazał się Manuel Lettenbichler, który wygrał 12 na 15 wyścigów sezonu (przed nami jeszcze trzy w Madrycie). ‚Letti’ był niepokonany! Na jego koncie są obecnie 283 punkty, tak więc tytuł jest już jego!
Sezon zbliża się ku końcowi. Sama końcówka zapowiada się bojowo i w sumie niczego nie można być pewnym. W sobotę wszystko się okaże! Zapowiada się kolejny, WYSOKOOKTANOWY i obfitujący w emocje weekend.
Skomentuj