Kurde, dziś już środa, czyli połowa drogi między jednym weekendem a drugim. Niestety nie miałem wcześniej czasu, żeby napisać o WYSOKOOKTANOWYM weekendzie, ale już nadrabiam zaległości i dziergam. W końcu, po długim okresie obgryzania z nerwów paznokci i coraz mocniejszym rozchwianiu emocjonalnym, stanach coraz bardziej podchodzących pod depresyjne, odebrałem furę z przedsezonowego serwisu i w końcu było mi dane konkretnie poupalać. W zimie bywały jakieś krótkie romanse z Katie M. no ale o konkretnej jeździe w moim terenie nie było zbytnio mowy. To była sobota. W niedzielę natomiast podjechałem do Świętochłowic na wyścigowe powitanie wiosny – Rajd Wiosny, czyli I rundę Mistrzostw Polski Strefy Południowej Cross-Country 2016. Było HI, ale pizgało jak cholera!
