Przeglądając wczoraj sieć natrafiłem na materiał z kategorii „perełka”, mianowicie na onboard Jarvisa z tegorocznego Hell’s Gate! Mowa o kilku okrążeniach, w tym pierwszym, podczas, którego fabryczny jeździec Husqvarny musiał porządnie napierać, żeby wyjść na czoło stawki. Nie było to łatwe, bo wiele elementów trasy było cholernie ciasnych i tworzyły się zatory. A wszystko to przez… niezbyt udany start, podczas którego jego TE 300 nie była zbyt chętna do odpalenia. No ale potem było już coraz lepiej!